Nowości

14 mitów na temat tanga

Autor: Szymon Ferfecki

Często w moich rozmowach z osobami, które nie tańczą tanga lub dopiero zaczynają swoją taneczną przygodę, pojawia się zdziwienie jak opowiadam czym tak naprawdę jest tango. Wynika to z faktu, że wciąż w społeczeństwie zakorzenione są pewne mity związane z tym wspaniałym tańcem. Najwyższa więc pora się z nimi rozprawić. Oczywiście lista nie jest pełna i z czasem będę ją uzupełniał o kolejne pozycje. Zapraszam do lektury i dyskusji :)

 

Mit 1: Tango prezentowane w telewizji to prawdziwe tango argentyńskie.

Tango prezentowane w telewizji (np. w „Tańcu z gwiazdami”) to najczęściej tango towarzyskie (turniejowe). Charakteryzuje się ono szeroką, sztywną ramą, gwałtownymi ruchami głowy i szybkimi zmianami kierunku. Jest ono tańczone dla widza/jurora (oraz dla nagrody), co sprawia, że emocje są skierowane na zewnątrz, gdyż podlegają one ocenie. Natomiast w prawdziwym tangu argentyńskim para tańczy przede wszystkim dla siebie. Zamiast tworzyć „twardą ramę” tańczący obejmują się, by być razem ze sobą. Emocje są wtedy wewnątrz pary, a cały zewnętrzny świat ma w tym momencie dla tych dwojga dużo mniejsze znaczenie.

Kroki w prawdziwym tangu argentyńskim (w odróżnieniu od tanga towarzyskiego) są improwizowane, co sprawia, iż generalnie nie da się zatańczyć w ten sam sposób dwa razy tego samego utworu (nawet z tą samą partnerką). Poza tym tango argentyńskie jest tańcem „socjalnym” i tańczy się je wieczorami praktycznie na całym świecie (w odróżnieniu od tanga turniejowego, które nie jest tańcem „imprezowym”). Mistrzostwa prawdziwego tanga argentyńskiego także oczywiście się odbywają, ale mają one w kulturze tego tańca charakter dużo bardziej marginalny.

.

Mit 2: Tango argentyńskie jest tańcem „sztywniaków”.

Paradoksalnie tango jest jednym z najmiększych tańców, które tańczone są w parze. To media, takie jak telewizja, która pokazuje przede wszystkim tango towarzyskie (turniejowe), wykreowało stereotyp tanga, jako tańca o sztywnej ramie, w którym partnerzy dosłownie walczą ze sobą przemierzając parkiet. Prawdziwi tangueros zresztą często „wzdrygają” słysząc słowo „rama”, woląc używać w zamian określenia „objęcie”, dużo trafniej oddającego to, co się dzieje w tańcu między partnerami.

Objęcie w tangu jest miękkie, komfortowe dla obojga partnerów, a samo prowadzenie powinno odbywać się z użyciem minimalnej ilości sygnałów. Szarpanie i siłowe przestawienie partnerki nie są tutaj mile widziane (!) Sam partner powinien być zarazem delikatny i stanowczy, a partnerka po prostu miękko „wtulić” się w jego ramiona (co też nie znaczy, że ma zupełnie się rozluźnić i pozbawić się możliwości odbierania impulsów prowadzenia). To właśnie dzięki „miękkości” tanga możliwa jest prawdziwa magia płynięcia po parkiecie.

.

Mit 3: Tango jest dużo mniej popularne niż salsa, bachata czy kizomba, więc nie ma go gdzie tańczyć.

Faktycznie, wydaje się, że osób tańczących tango (przynajmniej w Warszawie) jest mniej niż entuzjastów innych popularnych tańców, takich jak, np. salsa lub bachata. Jednakże wyjątkowy charakter tego tańca sprawia, że milong (czyli imprez tangowych) jest naprawdę wiele. W większych miastach można tańczyć praktycznie codziennie (jestem wstanie się założyć, że miłośnicy salsy lub kizomby nie mają aż tak dobrze). W Warszawie obecnie odbywa się ok. 10 regularnych milong w tygodniu, co oznacza, iż można tańczyć każdego dnia. Zresztą za granicą jest podobnie. Dlatego jak jedziecie np. w delegację pamiętajcie o tym, by zabrać ze sobą buty do tanga, gdyż szansa na to, iż traficie wieczorem na milongę jest całkiem spora. Sam zresztą jako założyciel fanpage tangowego na Facebooku regularnie dostaję zapytania od gości przyjeżdżających z zagranicy, gdzie danego dnia można zatańczyć tango w stolicy.

Skąd ten fenomen tak dużej dostępności imprez tangowych? Może stąd, że milongi są nie są zwykłymi imprezami tanecznymi, ale także miejscem spotkań z przyjaciółmi, na których można porozmawiać nie tylko o tańcu.

.

Mit 4: Tango jest niepraktyczne, gdyż nie można go wykorzystać na zwykłych imprezach.

Na początek warto tutaj powiedzieć, że tango można zatańczyć praktycznie do każdej muzyki. Zresztą organizowane są milongi (imprezy tangowe), na których DJe puszczają tzw. „alternatywy”, czyli kawałki, które nie są tangami. Taki styl grania nie jest normą w środowisku tangowym (preferowane jest jednak granie i tańczenie do klasycznych tang), ale takie „alternatywne” imprezy mają również swoich fanów.

Dodatkowo mówi się, że „jeżeli nauczysz się tańczyć tango, to będziesz mógł zatańczyć wszystko”. I jest to szczera prawda. W tangu mężczyzna uczy się przede wszystkim prowadzenia, a kobieta podążania. Dzięki temu tancerze tanga są bardzo uniwersalni i łatwo uczą się innych styli tanecznych. Poza tym bez trudu przychodzi im tańczyć na zwykłych imprezach tanecznych (wliczając to np. wesela) nawet z osobami, które wyłącznie od święta wychodzą na parkiet. A na koniec dodam jeszcze, że improwizowany charakter tego tańca sprawia, że tango jest tańcem niesamowicie uniwersalnym pod każdym względem, dlatego adepci tego tańca mają dużą pewność siebie, niezależnie od tego jaka muzyka leci właśnie z głośników.

.

Mit 5a: Powyżej pewnego wieku nie można nauczyć się tańczyć tanga.
Mit 5b: Tango jest tańcem wyłącznie dla starszych osób, dlatego zacznę je tańczyć, gdy skończę X lat (w miejsce X należy wstawić dowolną liczbę).

Zaletą tanga jest to, że można zacząć jego naukę praktycznie w każdym wieku. Jasne, że im później się zacznie, tym trudniej przychodzi nauka pewnych figur. Ale zaletą tego tańca jest to, że każdy bierze z niego tyle, ile chce lub potrzebuje. Najważniejsze w tangu jest „zwykłe” chodzenie i kontakt między partnerami, dlatego na jego naukę nigdy nie jest za późno. Poza tym lekcje tanga w wielu miejscach na świecie są wykorzystywane jako narzędzie terapeutyczne dla osób starszych (w tym jako terapia dla chorych z Parkinsonem i demencją). Młodszym tango na pewno doda pewności siebie oraz pozwoli na przełamanie problemów z bliskością. Nie ważne więc, czy masz 15, 20, 30, 50 lat czy 60 lat – jeżeli chcesz poznać ten wspaniały taniec oraz nowych, ciekawych ludzi – po prostu przyjdź na milongę lub zapisz się na lekcje.

.

Mit 6: Tango wymaga bardzo dużych nakładów finansowych żeby dobrze tańczyć.

Oczywiście jak to w życiu – nic nie jest za darmo i lekcje kosztują. Jednakże tango jest tańcem bardzo „socjalnym” i można bez problemu szlifować umiejętności na milongach (imprezach tangowych) oraz przede wszystkim na praktikach, czyli spotkaniach tanecznych, na których można poćwiczyć taniec pod okiem instruktora lub bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek. Praktiki najczęściej są darmowe lub za symboliczną opłatą. Zatem, jeżeli ktoś naprawdę chce się nauczyć tańczyć (tanim kosztem) – znajdzie na to sposób.

.

Mit 7: Lepiej zacząć się uczyć tańczyć zaczynając od prostszego tańca, jakim jest np. salsa, a dopiero później przerzucić się na tango.

Kolejność nauki tańców nie ma moim zdaniem znaczenia. Wszystko zależy od Waszych preferencji, chociaż częściej osobiście obserwuję „przejścia” tancerzy z salsy na tango niż na odwrót. Generalnie chyba już tak jest, że jak już się raz wejdzie w tango, to już się przy nim zostaje do końca życia.

.

Mit 8: Można zostać mistrzem tanga jak się długo i intensywnie ćwiczy.

W tangu jak w każdej innej aktywności są osoby bardziej i mniej utalentowane. Mistrzami stają się nieliczni, ale praktycznie każdy z nas ma szansę wejść na taki poziom, na którym taniec stanie się przyjemnością i który pozwoli na „płynięcie po parkiecie” oraz pełną improwizację.

.

Mit 9: Kobieta może tańczyć tango bardzo dobrze po pół roku, a mężczyzna po roku lub półtora.

Oczywiście zdarzają się „mega zdolne” wyjątki, ale generalnie tango, by poczuć się w nim naprawdę komfortowo, wymaga dłuższego treningu. O ile jeszcze partnerka jest w stanie zacząć w miarę dobrze podążać po 2 latach (zakładając w miarę intensywny taneczny „trening”), to facet musi poświęcić na tango minimum 3-5 lat, by czuć się naprawdę pewnie na parkiecie, co też nie oznacza, że będzie po tym czasie wymiatał. Ale uwaga: mówimy tutaj o naprawdę dobrym tańczeniu. Sama „zabawa tangiem” jest możliwa dużo wcześniej i już praktycznie po miesiącu nauki można spokojnie ruszać na podbój parkietu (czyli na imprezy taneczne zwane milongami). Przyjemność z tanga z każdym miesiącem będzie coraz większa. I faktycznie w przypadku kobiet – po ok. roku tańczenia, a w przypadku mężczyzn – po dwóch latach można śmiało powiedzieć, że zna się podstawy tego tańca, co pozwoli nie mieć specjalnych kompleksów podczas milong w różnych zakątkach świata. I jeszcze jedno – tango wciąga aż tak bardzo, że nie zauważycie upływu czasu poświęconego na rozwój tej pasji i nie będziecie żałować żadnej chwili spędzonej na jego naukę.

.

Mit 10: Technika w tangu nie jest wcale istotna, najważniejsze by dobrze się bawić.

Zawsze można wejść na parkiet i „coś tam” próbować, rozbijając się o inne pary, prowadzać figury na siłę lub „wyrywając” sobie nawzajem z partnerem ręce. Prawda jest jednak taka, że bez dobrej techniki przyjemność z tanga będzie minimalna. Zresztą warsztat taneczny docenia się coraz bardziej z upływem lat. Mówi się zresztą, że celem nauki tanga jest maksymalne dobre opanowanie techniki tańca, by w pewnym momencie… o niej zapomnieć :) Bez dobrego warsztatu „płynięcie po parkiecie” jest po prostu niemożliwe. Poza tym wielu tancerzy właśnie po paru latach tańczenia i uczenia się dziesiątek figur wraca do podstaw i odkrywa, że najważniejsze w tangu jest po prostu to by dobrze chodzić i być w stu procentach z partnerem.

.

Mit 11: Nauczyciel na początku tangowej drogi nie ma znaczenia. Ważne tylko żeby był.

Im lepiej się tańczy tango, tym większa płynie z niego przyjemność. Dlatego nauka u dobrego nauczyciela od samego początku pozwoli Ci szybciej zrobić postępy i delektować się przyjemnością z tańca. Znam wielu długoletnich tancerzy tanga, którzy teraz bardzo żałują, że nie zaczynali swojej tanecznej przygody u dobrych nauczycieli. Chyba, że faktycznie chcesz po prostu zobaczyć jak ten taniec wygląda – wtedy wybór ten nie ma większego znaczenia.

.

Mit 12: Najlepiej od razu chodzić do kilku nauczycieli tanga na raz.

Na początek proponuję znaleźć jednego dobrego nauczyciela tanga, który zapozna Cię z elementarzem tanecznego języka. Dopiero jak już będziesz znać dobrze podstawy, warto zacząć chodzić do możliwie dużej liczby innych nauczycieli. Dlaczego? Niby wszyscy uczą tego samego „tanga”, ale każdy nauczyciel ma jednak trochę inne spojrzenie na podstawowe zasady. Różnice nie są duże, ale na początku tanecznej drogi mogą mieć znaczenie i by uniknąć zamieszania warto na początku skoncentrować się na nauce tylko w jednej szkole. Jest to szczególnie ważne, gdy tango jest w ogóle Twoją pierwszą taneczną przygodą. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy czujesz, iż Twój nauczyciel nie uczy dobrze – wtedy jak najszybciej zmień szkołę lub po prostu przejdź się do kilku innych szkół by porównać ich poziom.

.

I na koniec dwa mity funkcjonujące wśród tych, którzy już troszeczkę tańczą….

Mit 13: Dobre, doświadczone partnerki wcale nie są takie dobre, gdyż nie zawsze podążają za partnerem.

Tak to już niestety jest, że dobre partnerki w miarę postępów w nauce tańca zaczynają być coraz bardziej świadome własnej wygody w tańcu i nie chcą robić figur prowadzonych siłowo lub nieprecyzyjnie. Jeżeli partner kiepsko prowadzi, to dobra partnerka po prostu nie podąży za jego „wskazówkami”. Mówiąc krótko – jeżeli widzisz, że dziewczyna bez problemu tańczy z innym partnerem, a w trakcie Twojego prowadzenia robi wyłącznie „ocho” (lub nawet i „ocho” nie wychodzi), to znaczy, że wciąż masz wiele do nadrobienia w swoim tangu. Oczywiście to żaden wstyd, ale trzeba ostro zabrać się do roboty. Wiem niestety o tym bardzo dobrze, gdyż przeżyłem to na własnej skórze.

.

Mit 14: Dobrzy partnerzy nie mają przyjemności z tańca z dużo słabszymi partnerkami.

Tutaj jest trochę inna sytuacja niż w przypadku tańca dużo lepszej partnerki i słabszego partnera. Im lepszy prowadzący, tym mniejsze ma dla niego znacznie poziom partnerki. Nie oznacza to tego, że doświadczeni partnerzy nie lubią tańczyć z partnerkami na ich poziomie, ale jeżeli naprawdę dobrze radzą sobie na parkiecie, to bez problemu znajdą przyjemność z tańczenia z początkującymi. Dobrzy partnerzy potrafią dopasować się do poziomu słabszych partnerek w taki sposób, iż te nawet nie poczują, iż czegoś nie potrafią. I może to zabrzmi trochę niewiarygodnie, ale doświadczony partner zatańczy nawet z dziewczyną, która nigdy nie tańczyła tanga. Jak wielokrotnie wspominałem, podstawą tanga jest przede wszystkim chodzenie, więc jeżeli partner potrafi nieźle przemieszczać się po parkiecie i zaopiekuje się podczas tańca partnerką (w szczególności taką, która po raz pierwszy znalazła się na sali tanecznej) – oboje będą mieć z tego naprawdę dużą frajdę.

About SF (15 Articles)
Wkrótce...

8 Comments on 14 mitów na temat tanga

  1. Kinga Al-Tabich // 6 lipca 2015 at 20:58 // Odpowiedz

    Czy bliskość fizyczna jest trudna dla początkujących?

  2. Często jest, ale nie jest to reguła :) Osoby, które np. tańczyły inne tańce wymagające bliskiego kontaktu mają z tym mniejszy problem niż zupełnie początkujący tancerze.

  3. Kinga Al-Tabich // 11 lipca 2015 at 08:47 // Odpowiedz

    Kilka dni temu wybrałam się na milongę, wrażenie bardzo pozytywne – piękna muzyka i miła atmosfera.
    Pytanie: czy wypada odmówić zaproszenie do tańca i czy jest na to szczególny sposób znany tylko w kręgu „tangowiczów”?

  4. Kinga.. częstym sposobem zaproszenia do tandy jest cabeceo.. czyli najpierw jest kontakt wzrokowy partnerów i ewentualne drobne znaki pozawerbalne..pozwala to uniknąć odmowy niezręcznej i dla proszącego i dla proszonej :), odmówić zawsze można..nikt nikogo nie zmusza do tańca..problem w tym, czy „odmówiony” zdecyduje się poprosić na następnej milondze :)

  5. Kinga Al-Tabich // 11 lipca 2015 at 17:29 // Odpowiedz

    I wszystko jasne :)
    Dziękuję

  6. Kinga Al-Tabich // 18 lipca 2015 at 04:45 // Odpowiedz

    Szymon… kiedy następny artykuł?

  7. Bardzo ciekawy wpis. Dziękuję. Oboje z mężem tańczymy tango 9 miesiąc i wiele z tego, o czym piszesz, stało się naszym udziałem. Chodzimy na zajęcia w małym miasteczku, jest nas tylko 3 pary. Ale tylko my jeździmy na milongi, bierzemy dodatkowe lekcje w innym mieście, pozostali nie chcą się odważyć. A zaczęliśmy po 50-tce. Widzimy, że jedna z par- ludzie młodzi tak szybko uczą się ruchowo…Ale za to my jesteśmy uparci.
    Kochamy tango i bardzo nam zależy, żeby tańczyć lepiej i lepiej…
    Oboje mamy tremę, gdy mamy tańczyć z kimś innym. Bywają lepsze i gorsze milongi. Mąż ma trudniej, wiem o tym. I tak uważam, że jest zdolny i uczy się szybko.
    Potwierdzam, że krokami tanga można zatańczyć prawie wszystko.

  8. szkoła tańca Gdańsk // 29 marca 2018 at 11:44 // Odpowiedz

    Super wpis, gdybyście kiedyś szukali dobrej szkoły tańca to warto zdecydować się na http://sosalsa.pl/

Dodaj komentarz

Twój adres email nie pojawi się na stronie.


*